Jeden z moich byłych szefów wyznawał teorię "w każdym miejscu na świecie należy pić trunki lokalne". Choć w jego przypadku wynikało to głównie z wrodzonego, szwajcarskiego skąpstwa (cła na alkohole bywają w niektórych krajach niebotyczne), to jednak przyznaję mu rację, szczególnie w odniesieniu do wina; tak jak było to wspomniane w tym wątku kilkukrotnie, wino którym zachwycaliśmy się w czasie wakacji w Chorwacji, bywa
niezbyt ciekawe kiedy pijemy je w Polsce po powrocie. Nie wiem, czy zależy to od transportu, czy raczej od
genius loci...
Niezależnie jednak od tego, smak wina zależy także
od nas - jestem o tym głęboko przekonany. Zdarzało mi się pić to samo wino, z tego samego kartonu, bez oznak "zapowietrzenia", czy choroby korkowej, czy przegrzania, a moje odczucie było krańcowo odmienne od tego, co pamiętałem z poprzedniej butelki. Moim zdaniem, nasz smak też żyje "własnym życiem" - zależnie od naszego samopoczucia, tego co jedliśmy przedtem, pogody/temperatury, tego co wcześniej piliśmy, nawet towarzystwa i nastroju - wino może smakować inaczej...
Stara zasada mówi: Wina serwować w kolejności "od najgorszego", bo inaczej to "gorsze" będzie ocenione gorzej niż w istocie powinno być.
Bilex pisze:po pierwszej butelce każde następne wino jest dobre...
Z kim Ty pijesz? :shock:
Ja znam to w wersji: "Jakość szóstej butelki nie ma znaczenia..."